Zakończyłem formalnie moją kilkunastoletnią przyjaźń z pewną osobą. Dało mi to swego rodzaju poczucie "closure", ale z drugiej strony czuję się fatalnie z tego powodu, nawet jeśli już nigdy nie chciałbym kiedykolwiek wracać do tej znajomości.
Jest mi przykro bardzo z tego powodu, że nigdy tak naprawdę nie byłem tak ważną osobą, jaką przez lata wydawało mi się, że jestem, a głównym motorem podtrzymywania tej znajomości ze mną była głównie litość.
Mimo, że nigdy nikogo nie zmuszałem do mojej przyjaźni, wciąż czuję się "zdradzony".
Człowiek niestety musi się przyzwyczaić, że więcej w życiu traci, niż zyskuje.
Jest mi bardzo przykro :(
No cóż... ta znajomość i tak była martwa już długo przed tym, zanim ją definitywnie zakończyłem, choć miałem nadzieję, że jednak się mylę. Niestety, nie myliłem się.
Wiem, jak to boli. Również właśnie przeżywam rozstanie. Gdybyś chciał porozmawiać to daj znać.